Pysio

Pies

Wzrost: Średni

Wiek: brak danych , nie żyje

Wygląd: czarny podpalany

Zachowanie: brak danych

Pochodzenie: Pysio został zgarnięty z jezdni pomiędzy Grudziądzem i Kwidzynem

13 styczeń: Pysio ma wzloty i upadki. Generalnie ma ogromna wolę walki, chce żyć, jest bardzo sprawny mimo kalectwa, ma dobry apetyt, wode też pije, siusiu oddaje biernie, ale cewnik ma wyjęty, bo oddaje mocz 3-7 x na dobę. Lepiej jest z jego psychiką, wokalizuje rzadziej, aczkolwiek jest bardzo różnie z jego zachowaniem. Czas pokaże, tak naprawde najwięcej zależy od niego. Siła organizmu jest rzeczą nam niepoznaną absolutnie. ___________________________ 12 styczeń Prawdopodobnie nigdy nie mieszkał w pomieszczeniu. Kto wie, czy nie był psem bezdomnym, który od urodzenia radził sobie na wolności jak umiał najlepiej. Pysio nie zna pomieszczeń zamkniętych, ogrzewanych. Z tego powodu jest niezwykle zestresowany i prawdopodobnie stąd to popiskiwanie. Lubi głaskanie, wtedy się uspokaja. Natomiast wszelkie operacje typu toaleta, podawanie kroplówek, leków, są przyjmowane na razie warczeniem i rzucaniem się w stronę człowieka. Na obecną chwilę Pyś jest psem średnio obsługiwalnym delikatnie mówiąc. Wczorajsze usg wykazało krwiaki na śledzionie i liczne skrzepy w pęcherzu moczowym. ___________________________ 11.styczeń: Pysio nie będzie samodzielnie chodził. Ma zmasakrowany kręgosłup w odcinku lędźwiowym oraz przerwany rdzeń kręgowy w dwóch miejscach :( W jednym z tych miejsc kręgosłup został przecięty równo jakby gilotyną :( :( To fatalna wiadomość. Tym bardziej fatalna, że psiaczek pomimo podawania bardzo silnych leków przeciwbólowych, odczuwa bardzo silny ból. To młody pies, do tej pory aktywny, energiczny, nie ogarnia tego co dzieje się z jego ciałem. Chciałby wstać, biegać, szaleć, a nie może. Rokowania odnośnie Pysia są bardzo złe :( Jeśli nie uda się ustabilizować siły odczuwania bólu, weterynarze uważają, że powinien zostać uspiony. Serce nam się kraja patrząc na tego ślicznego około 10 kg malucha. Równocześnie pękają nam serca słysząc jak chłopak płacze :( :( Niech nie zwiodą Was zdjęcia. Pysio nie uśmiecha się na nich, on bardzo intensywnie ziaja :( Dziś czeka go kompleksowe USG, żeby wykluczyć uszkodzenie narządów wewnętrznych. Tak bardzo byśmy chcieli, żeby można było uśmierzyć ból, żeby kręgosłup zrósł się jakkolwiek i żeby Pyś mógł biegać na wózku. Nie wiadomo czy tak będzie, czy się uda :( __________________________ Pysio. Macie wrażenie, że to imię jest bardzo pozytywne, radosne? Że od razu uśmiechamy się na dźwięk słowa "Pysio"? My się uśmiechamy, ale, na razie, przez łzy. Dlaczego? Wiemy, ale mamy nadzieję. Mamy nadzieję, że patrząc na Pysia niedługo będziemy skakać z radości. Mamy nadzieję, aczkolwiek jeszcze nie teraz... Dlaczego? - po raz drugi "dlaczego". Pysio trafił do nas w nocy. W zasadzie nie bezpośrednio do nas, ale do lecznicy, wskazanej przez nas. Parę godzin wcześniej zadzwonił do nas pan, który kiedyś już przywiózł do nas kota, zgarniętego z szosy na Litwie. Kota, który wygrał siódme czy dziewiąte życie (nie pamiętamy już ile żyć powinien mieć kot), ale żył i był bardzo kochany. Czemu akurat my mamy takie marne szczęście. Cóż, mamy i tyle. Pysio został zgarnięty z jezdni pomiędzy Grudziądzem i Kwidzynem. Co ten sympatyczny pies robił na szosie? Leżał. PO PROSTU leżał! Jak śmiał leżeć i narażać kierowców na przykry widok. Odpowiedź jest krótka. Został potrącony przez nieznany samochód. W zasadzie jaka to różnica, czy samochód był znany czy nie. Na pewno Pysio zapoznał się z nim organoleptycznie :( Do rzeczy. Pies został zauważony przez wspomnianego pana, który nie przejechał obok niego obojętnie. Pan zablokował ruch na jezdni, włączył awaryjne i poszedł sprawdzić czy pies żyje. Wyglądał jakby nie żył. Był sztywny i lodowaty, ale o dziwo, oddychał! Co zrobił pan? Od razu zadzwonił do nas. Był późny wieczór, ale, jak zazwyczaj, odebraliśmy. Z Kwidzyna do Warszawy jest około 350 km. Akurat zaczęła się w Polsce niespodziewana zima, z zamieciami śnieżnymi, temperaturą -15 stopni. Pan jechał do Warszawy z psem wiele godzin. Dojechał do lecznicy po północy. Po oddaniu psa w ręce warszawskich weterynarzy dotarł do domu pod Kwidzynem o 7 rano! Piszemy o tym, by oddać hołd temu człowiekowi, który ryzykował życiem, by ratować psa! Pysio jutro będzie diagnozowany. Nie chodzi, nie wstaje, lekko podnosi się na przednich łapach. Dostaje dożylne kroplówki, leki przeciwbólowe, sterydy. Nie wiadomo jeszcze, czy ma czucie głebokie w tylnych nogach. Bardzo się boimy. Boimy się, bo mamy pod opieką 3 psy, które nie chodzą, które jeżdżą na wózkach. Wiemy jak wyczerpująca jest opieka nad niepełnosprawnymi zwierzętami. Oby Pysio nie musiał dołączyć do nich. Pysio sięga grzbietem do kolana, próbuje współpracować z człowiekiem. Fajny, pozytywny pies :) Pysiak będzie diagnozowany i potrzebuje wsparcia finansowego. Może później będzie potrzebować rehabilitacji, ale o tym potem. Prosimy o trzymanie kciuków i pomoc finansową dla Pysiaka. Będziemy Was informować na bieżąco. Tel. 509 117 723, 501 258 303. Fundacja Azylu pod Psim Aniołem ul. Kosodrzewiny 7/9 04-979 Warszawa Rachunek bankowy: 03 1020 1042 0000 8802 0109 6528 Przelewy zagraniczne: Kod BIC (Swift): BPKOPLPW IBAN: PL03 1020 1042 0000 8802 0109 6528 PayPal i Dotpay: biuro@psianiol.org.pl Dopisek: Pysio