Rudzik II
Wzrost: Średni
Wiek: ok. 27 lat , nie żyje
Wygląd: rudy,bez jednego oka
Zachowanie: bojaźliwy,potrzebuje socjalizacji
Pochodzenie: przez 10 lat pilnował firmy, gdy ją zlikwidowali nikt nie chciał zabrać psa
Zacznijmy od cyfr: 12, 10, 2, 1. Nic nie znaczą... chyba, że nada się im kształt wydarzeń. Z tymi liczbami związany jest los Rudzika. 12 lat jego życia, 10 lat wiernej służby, 2 lata schroniskowej samotni i... 1 oczko. Skóra cierpnie, gdy się pomyśli, że to biedne stworzenie, nie mając wyjścia/ wyboru, mogło tylko biernie poddawać się temu, co przynosił kolejny dzień. Lawina dni zaklęta w masę lat była czasem dzielnego i wytrwałego stróżowania w pewnej firmie. Z chwilą jej zamknięcia nikt, zupełnie nikt, nie przejął się tym, gdzie podzieje się Rudzik. Odchodzący pracownicy z pieczołowitością zabierali swoje rzeczy, z mniejszym, czy większym żalem po raz ostatni zamykali za sobą drzwi, żaden jednak nie obdarzył łaskawym spojrzeniem czterołapnego etatowca. Wyszli, pozostawiając go za ścianą niepamięci. Był ważny, a raczej dostatecznie ważny, kiedy odgrywał swoją rolę. Nic dziwnego, że Rudzik jest psem nieufnym, zachowującym dystans, trzymającym człowieka na odległość, człowiek wszak go zawiódł. W schroniskowych warunkach nie ma sposobności, by ten stan rzeczy zmienił się. Liczebność jemu podobnych jest tak duża, że na indywidualne podejście do zwierzęcia nie ma czasu. Dać zjeść, sprawdzić czy nie szwankuje jego zdrowie, na ogół wokół tego kręci się karuzela troski. Błagamy o podarowanie Rudzikowi szansy na normalność! W nowej, a podobnej do utraconej roli odnajdzie się idealnie. Czas, wyrozumiałość i czułość sprawią, że zacznie się otwierać, odnajdzie w zakamarkach pamięci wspomnienia, do których warto będzie wrócić i na nich powtórnie budować jakość relacji z ludźmi. Godny polecenia do domu z ogródkiem (jako ewentualny towarzysz suczek) zdrowy (zaszczepiony, odrobaczony), nie wiadomo w jakich okolicznościach okaleczony, swym jedynym, czujnym oczkiem wypatruje pana, za którym warto będzie podążyć. Jakie to smutne, że ów pan się nie pojawia, a on czeka, karmiąc się odgrzewaną w myślach przeszłością i marzeniami, by znów poczuć się potrzebnym.